!_LOGO-HS-aktualne-XI2019

Emocje zastępcze

czyli,

co tak naprawdę czuję?

Jak rozpoznawać swoje emocje i potrzeby, które za nimi stoją, pisze Joanna Szypuła – terapeutka, coach, współzałożycielka Hero Steps, autorka programów rozwojowych dla kobiet.

Swobodny przepływ emocji w ciele, ze zgodą na to, co się w nas dzieje i umiejętnością zaopiekowania się sobą, to szansa na zachowanie zdrowia. Tłumione, wypierane emocje budują blokady energetyczne, które nierzadko ujawniają się w postaci choroby. Jak rozpoznawać swoje emocje, w pełni swobodnie je przeżywać i wyrażać, i wreszcie jak korzystać z nich jako informacji o nas samych? Zapraszam do lektury artykułu.

Siedzę na podłodze w sali warsztatowej, ogłaszam przerwę. Podchodzi jedna z klientek, uczestniczka warsztatu. Właśnie skończyła brać udział w ćwiczeniu o emocjach. Pyta o smutek, który jej stale towarzyszy. Patrzę na nią w skupieniu i od razu wyczuwam, co przeżywa. Na moim całym ciele pojawia się uczucie ciężaru, jakbym była otulona ciężką zasłoną, która oddziela mnie od reszty. Zasłona jednocześnie chroni i tworzy dystans.

– Czy jest ktoś lub coś, co utraciłaś, ale nie miałaś możliwości przeżycia żałoby? – pytam. Kobieta zastanawia się.

Nie – odpowiada. – W moim życiu wszystko układa się dobrze. Mam męża, dziecko, pracę…

– Czyli nie masz bezpośredniego powodu do smutku… Czasami, gdy rezygnujemy z naszych marzeń i pragnień, wtedy też może pojawiać się to uczucie – drążę.

Dziewczyna zaprzecza.

Czuję się kochana i lubię moją pracę. Nie pamiętam, żebym musiała z czegoś rezygnować i żeby mnie to bolało… Ale… – zawiesza głos, oczy jej wilgotnieją.

– Czasami smutek przykrywa inną emocję, oddziela od niej, chroni nas, niczym woal – podpowiadam.

Czyli czuję coś jeszcze, ale sobie tego nie uświadamiam? – dopytuje dziewczyna.

– Możliwe – potwierdzam.

Dziewczyna robi się coraz bardziej zdenerwowana, coś w niej ożywa, podchodzi do gardła.

– Co to jest za emocja, która się teraz pojawia, a której nie chcesz nazwać? – pytam.

Łzy napływają jej do oczu, w gardle ciśnie, że trudno jej mówić.

To złość – szepcze.

Słyszę jak jej oddech się uspokaja. To złość.

"Nie wolno tak czuć"

Przykrycie jednej emocji drugą, celem wyparcia jej i nie przeżywania – to dosyć częste zjawisko u osób, które z jakichś powodów nie nauczyły się swobodnie przeżywać i wyrażać wszystkich pojawiających się emocji.

Być może moja klientka, gdy była małą dziewczynką, nie mogła się złościć. Była za to karana i strofowana. Mówiono jej: „bądź grzeczna, nie przeszkadzaj, daj spokój.” Siadała więc w kącie, była grzeczna, smutna i bezradna. Za każdym razem, gdy ktoś przekraczał jej granice, nie złościła się, nie krzyczała „NIE”, tylko reagowała łzami.

W niektórych domach mogło też być odwrotnie. Nie wypadało się smucić – to był objaw słabości. Wielu chłopców, dziś mężczyzn, ale też niejedna dziewczynka, dziś kobieta, słyszało: „nie bądź beksą”, „rozchmurz się”. „Weź się w garść” – mówią do nas przyjaciele, gdy smutek chce zagościć w naszych sercach po stracie kogoś bliskiego.

Nie mamy przyzwolenia społecznego na przeżywanie i wyrażanie smutku. Wtedy może pojawić się złość jako emocja zastępcza. Złościmy się na tego, kto odszedł lub zachorował, na to co nam zrobił, zostawiając nas. Złościmy się na ludzi, którzy płaczą, oceniamy ich. Od lat nikt ani nic nie sprowokowało nas do płaczu. Ale czy osoba, która nie przeżywa w pełni smutku, potrafi się prawdziwie cieszyć? A czy osoba, która tłumi swoją złość, może mieć prawdziwy dostęp do swojej siły życiowej?

Konsekwencje przeżywania emocji zastępczych

Gdy w głębi siebie przeżywamy jedną emocję, a na zewnątrz wyrażamy inną, wywołujemy zamieszanie w komunikacji z innymi. Jesteśmy niespójni. Ludzie wolą wówczas być w większym dystansie z nami, unikają prawdziwego kontaktu. Niespójność odczytywana jest jako zagrożenie. Kontakty stają się powierzchowne.

Nie jesteśmy w stanie uzyskać tego, czego w istocie potrzebujemy. Gdy jest nam smutno, potrzebujemy empatycznej obecności, bliskości, zrozumienia. Okazując zamiast tego złość, zamykamy sobie drogę do uzyskania tego, czego naprawdę potrzebujemy. Ktoś bliski, widząc naszą złość, może na przykład zaproponować pójście na siłownię, celem jej rozładowania, a to wzbudzi w nas dodatkową frustrację.

W stanie równowagi wewnętrznej mamy zdolność do odczuwania wszystkich emocji: smutku, lęku, złości, wstrętu, radości. Emocje to coś, co dzieje się w naszym ciele, to symptomy, takie jak skurcz brzucha, napięcie karku, mrowienie w okolicy nosa, łzy. Pojawiają się w reakcji na różne sytuacje życiowe. Gdy pozwalamy sobie na ich swobodne przeżywanie i wyrażanie, możemy pójść o krok dalej i nauczyć się odczytywać informacje z nich płynące. Emocje informują nas o zaspokojonych i niezaspokojonych potrzebach, mówią nam o tym, jak się czujemy i czego potrzebujemy w danej sytuacji czy relacji.

Gdy nauczymy się prawidłowo je rozpoznawać i rozumieć, zyskujemy niezwykle przydatne narzędzie do podejmowania decyzji – wiemy, co w danej sytuacji życiowej potrzebujemy zrobić. Dzięki temu możemy właściwie o siebie zadbać. Dodatkowo umiejętność właściwego ich nazywania to krok do poprawnej, skutecznej komunikacji, a dzięki temu satysfakcjonujących relacji.

Swobodny przepływ emocji to zdrowie

Wreszcie swobodny przepływ emocji w ciele, ze zgodą na to, co się w nas dzieje i umiejętnością zaopiekowania się sobą, to szansa na zachowanie zdrowia. Tłumione, wypierane emocje budują bowiem blokady energetyczne, które nierzadko ujawniają się w postaci choroby. Nie bez przyczyny medycyna wskazuje na „stres”, jako źródło wielu chorób. Stres to nagromadzone napięcie z emocji, których nie potrafiliśmy uwolnić.

Joanna Szypuła

Jeżeli chcesz nauczyć się rozpoznawać, w pełni swobodnie przeżywać i korzystać z własnych emocji jako informacji, zachęcam cię do otwartości na siebie, do odważnego dociekania prawdy o sobie samej.

Mogę ci w tym pomóc i dlatego chcę ci zaproponować spotkanie rozwojowe online (np. przez Skype albo Messenger). Kliknij poniżej, żeby poznać szczegóły

Kim jestem?

Kobietą w podróży, która tak jak każda z nas popełnia błędy i nie zna wszystkich odpowiedzi. A jednak udało mi się już pomóc wielu siostrom w ich drodze do pełni. W ramach Hero Steps współtworzę i prowadzę programy rozwojowe „Wyprawa po moc”, „Kobieta Mocy”, czy „Zmiana w życiu zawodowym”. Prowadzę Krąg Kobiecej Mocy we Wrocławiu i jestem inicjowana do starszyzny kobiet przez Tannę Jakubowicz-Mount. W mojej pracy inspiruje mnie przyroda, a szczególnie konie.

Ukończyłam Szkołę Coachów Stowarzyszenia CEL, Szkołę Terapii Ustawień Systemowych w Polu Archetypów Anny Rataj i Szkołę Facylitatorów Horse Assisted Education Agaty Wiatrowskiej.

Hero Steps logotyp - warsztaty rozwojowe