autorka: JOANNA SZYPUŁA
Defleksja – mistrzyni uników.
Jak robić, żeby nie zrobić 😉
Kolejny świadomy dzień pracy z podświadomością. Już to pierwsze napuszone zdanie wskazuje, że będzie się działo. Tyle już zdołam zrobić. No to zaczynamy. Kilka tygodni wcześniej zaczęłam z Aliną tworzyć listę otwartych pętli. Inaczej: zaległych spraw do załatwienia. Każdy to zna. No, mam nadzieję. Było zabawnie, nawet przekupstwo wobec mojej podświadomości zastosowałam. W końcu lista powstała. Ale co dalej. Czyżbyśmy umówiły się, że oprócz bieżących spraw, będzie z tej listy co tydzień znikała jedna zaległa? Czyli, że ją: albo zrobię, albo zarchiwizuję, albo odpuszczę świadomie i wybiorę jej nierobienie ze wszystkimi tego konsekwencjami. Czyli najważniejsze to podjąć decyzję co dalej. Łatwizna. Zaraz zaraz, przecież gdzieś już o tym słyszałam, a raczej czytałam. No jasne! GTD.
„Getting Things Done” – moja biblia z przeszłości korporacyjnej, czyli jak nie utonąć w stercie wszelakich szybko napływających kolejnych ważnych (?) i pilnych, a jakże, spraw. Mam przecież sprawdzony sposób! Po prostu przypomnę sobie schemat według tej książki i wszystko najpierw sprytnie posegreguję. Przecież o to chodzi. Oczyść umysł, oczyść podświadomość, nie tylko wypisz wszystko, ale uporządkuj zanim zaczniesz to robić. I błahostka, zawsze określ kolejne działanie. Tak, tak to leciało, pamiętam! Jestem uratowana! Zaraz dzwonię do Aliny! Ją też uratuję.
Tak – zapisywałam na małych kolorowych karteczkach i większych wpinanych do segregatorów – to były kolejne działania do podjęcia. Ogólną listę podziel na trzy inne kategorie, i tak dalej, i tak dalej… No banalnie proste. Ale nie tak prędko! Usłyszałam głos: „A gdzie masz skrzynkę spraw przychodzących? No jak bez skrzynki spraw przychodzących chcesz oczyścić umysł? No Asia! Ale dziecko z Ciebie. „No fakt, nie mam. To co robimy?” A podświadomość: „Idziemy na zakupy!” A ja: „No, skrzynka potrzebna jest”. Mieszkam – jakby to powiedzieć – tak, że dojść na zakupy raczej ciężko, więc trzeba się ładnie ubrać. W końcu to wyprawa do miasta, po SKRZYNKĘ SPRAW PRZYCHODZĄCYCH. A więc bluzka, ale ta nie pasuje do butów, to jednak sukienka. Ładnie, ale do tej sukienki bez makijażu? Nie. Za blado! Zdecydowanie za blado. Ale gdzie jest szminka, a wiem gdzie, widziałam ją w tej miłej drogerii w Jelczu. O tak, tam udam się najpierw. No dobrze. To usta poczekają na drogerię. Mogę jechać.
Szminka, a jakże – była, usta umalowane, ładnie wyglądam, jeszcze parę niezbędnych drobiazgów zakupiłam pilnie, więc idę dalej. O cukiernia, tu byłam ostatnio z Aliną i Alą. To może na loda? No nie wiem, bo skrzynka… No dobrze, tylko jak będą te czekoladowe ze skórką pomarańczy. Co za zbieg okoliczności! Są. Miło tak posiedzieć w słońcu. Miauuu I „Trzeba dawać sobie takie chwile. Takie nagrody. Wtedy nam się lepiej pracuje.” – słyszę. Ale po co ja tu oprócz lodów przyjechałam, aha, po skrzynkę spraw przychodzących. Idę więc dalej. O wspaniały sklep z wyposażeniem domu. Czy beżowa, czy szara, i w jakim rozmiarze, te sprawy, one duże są czy małe. Jakie mają gabaryty? Szara, taka, żeby kartka A4 się zmieściła. Decyzja podjęta po trzech rundkach po sklepie. Co za szczęście, że w Jelczu nie ma Ikei! Zakup jest. Wracam pełna entuzjazmu. Teraz podświadomość nie ma już wymówki. Teraz stawiam skrzynkę na biurku i zaczynamy segregować. Ale … ja przecież jeszcze nie mam biurka!
DIALOGI Z PODŚWIADOMOŚCIĄ
Czym są „Dialogi z podświadomością”? Sprawdź TUTAJ.
Jeśli chcesz zacząć czytanie od początku, przejdź TUTAJ.