Od uprzejmości do otwartości – Alchemiczna Podróż Bohaterki

You are currently viewing Od uprzejmości do otwartości – Alchemiczna Podróż Bohaterki

Czy Ty też często czujesz się w obowiązku mówić „tak” na wszystkie prośby o pomoc, rozmowę, wsparcie? Czy czujesz się tym wyczerpana i chciałabyś odkryć w sobie pokłady prawdziwej, świadomej asertywności? Poznaj moją historię i zobacz, do czego Cię zapraszam 🙂

Bezrefleksyjne pomaganie

Kiedy nieco ponad trzydzieści lat temu, czyli w ubiegłym stuleciu, a nawet ba – tysiącleciu (sic!), wchodziłam w dorosłość, miałam już dziecko i męża. Czasy były takie, że mało kto mógł się wtedy cieszyć zamożnością. My także nie mieliśmy zbyt wiele. Dlatego nierzadko ciężko nam było związać koniec z końcem, ale… mieliśmy samochód!

Samochód w latach dziewięćdziesiątych XX w. to był prawdziwy luksus. Nasz Fiat Uno, biały, wspaniały, bardzo ułatwiał nam życie i dawał wiele radości. W związku z tym, że wielu znajomych oraz członków rodziny nie mogło cieszyć się takim dobrem, często pojawiały się prośby o pomoc: a to trzeba kogoś podwieźć, a to pomóc w przeprowadzce, a to pożyczyć auto na weekendowy wyjazd… Zawsze, gdy pojawiała się taka prośba, zgadzałam się bez zastanowienia, mimo że nie w każdym momencie chęć i możliwość pomocy była oczywista.

Mówiłam „tak”, bo czułam, że tak trzeba, że to jest ode mnie oczekiwane, że tak robią dobrzy, uczynni ludzie. Nie patrzą na siebie, nie są „egoistyczni”, chętnie „poświęcają się” dla innych. Niejednokrotnie potem złościłam się na siebie albo na proszących, nie do końca zdając sobie sprawę dlaczego. Miałam też niewysłowione oczekiwanie wynagrodzenia i odwdzięczenia – czy to ze strony osób, którym pomogłam, czy ze strony mojego męża, którego zadaniem – jak wówczas sądziłam – było opiekowanie się mną i wynagradzanie mi całego tego „poświęcania się dla innych”.

Ta sytuacja trwała wiele lat. Nie wiedziałam wówczas, że bezrefleksyjne pomaganie nieuwzględniające własnych sił i zasobów, bywa bardzo obciążające energetycznie – zarówno dla pomagającego, jak i dla tego, komu się w taki sposób pomaga. W takiej sytuacji między ludźmi rośnie niewysłowiony „dług energetyczny” – oczekiwanie odwdzięczenia, poczucie żalu i urazy za to, że osoba, która potrzebuje pomocy „obarcza sobą” osobę, do której się zwraca, a która nie umie powiedzieć „nie”.

Aby się z tego uleczyć, potrzebowałam rozpocząć głęboki proces autorefleksji i odpowiedzieć sobie na pytania: co nieświadomie zyskuję zgadzając się zawsze na prośby innych? Czego pragnę w zamian od osoby, której pomagam? Czy to komunikuję? Jak się czuję, gdy to dostaję? Te pytania wymagały odwagi, szczęśliwie tego zasobu akurat nigdy mi nie brakowało.

Pozwól, że pomyślę i oddzwonię

Praca nad sobą wyglądała tak, że gdy zdarzała mi się taka sytuacja, poddawałam ją refleksji. Siadałam i notowałam te wewnętrzne fakty o sobie, często zaskoczona tym, że prawda była tak prosta. Dlaczego bezrefleksyjnie zgadzałam się pomagać? Potrzebowałam miłości, uwagi, docenienia i akceptacji. Usiłując nieświadomie zaspokoić te potrzeby, często nadwyrężałam inne: potrzebę wolnego czasu, odpoczynku czy zwyczajnie dbania o to dobro, którego zdobycie nie przyszło nam łatwo – czyli o samochód, który nierzadko był nadmiernie eksploatowany.

Proces uzdrawiania tego kawałka mnie wsparło także ćwiczenie od mojej terapeutki. „Zawsze, gdy ktoś o coś cię poprosi, odpowiedz: zastanowię się i oddzwonię.” Nie byłabym w stanie zrobić tego ćwiczenia, gdyby nie budząca się świadomość oddechu. Głęboki wdech: „Super, że dzwonisz, poczekaj, niech się zastanowię”. Głęboki wydech: „Słuchaj, oddzwonię wieczorem”.

Moja próba ognia: odmawianie

Ten oddech sprawiał, że pomiędzy czyjąś prośbą a moją decyzją, pojawiła się przestrzeń i czas. Dzięki niemu czułam się lepiej, gdy mogłam na chwilę odsunąć się od tematu i spokojnie sprawdzić, co tak naprawdę czuję i czego chcę. Bardzo mnie to cieszyło i myślałam, że wszystko już pójdzie z górki, że jest sukces, bo nie zgadzam się od razu. Tak rzeczywiście było – to była wielka zmiana. Mimo to pojawiła się kolejna próba, moja próba ognia: odmawianie. Często nawet po zastanowieniu się i uznaniu, że nie mogę, nie chcę, albo mam za mało sił, by pomóc, mimo wszystko zgadzałam się.

Gdy miałam komuś odmówić, czułam się jak mała dziewczynka, która zostanie pożarta przez wielkie zwierzę. To było straszne. To był lęk: przed odrzuceniem, pożarciem, zniknięciem. Dlatego mówiłam „tak”.

Uprzejma czy otwarta?

Narastał we mnie ogromny, wewnętrzny konflikt. W wyniku pracy terapeutycznej wiedziałam już co mi służy, a co nie; kiedy właściwym jest pomóc, a kiedy potrzebuję odmówić. Potrafiłam rozpoznać momenty, kiedy absolutnie nie miałam sił i potrzebowałam powiedzieć nie. Mimo to nie potrafiłam tego robić. Posiadanie tej świadomości, lecz nie realizowanie jej, powodowało ogromny stres, napięcie i wycieńczenie. Jedną z najbardziej obciążających energetycznie sytuacji jest sytuacja, kiedy wiesz już, jak potrzebujesz postąpić, ale powstrzymujesz to.

Przez długi czas nie byłam jednak świadoma, że to wewnętrzny konflikt tak mnie wyczerpuje. Myślałam, że to praca, obowiązki domowe. Zaczęłam znowu badać temat: o co w tym chodzi? Okazało się, że ta praca jest dużo bardziej złożona i zahacza o więcej wątków takich jak przekonania, kulturowe przyzwyczajenia, społeczeństwo patriarchalne, które oczekuje od kobiet bycia pomocnymi i usłużnymi.

Bądź cicha i uprzejma – jak działa presja społeczna

Zaczęłam uświadamiać sobie ogromną presję społeczną, jakiej doświadczałam od dzieciństwa. To ona sprawiała, że stałam się grzeczną dziewczynką, która nigdy nie odmawia. Uświadomiłam sobie ogromną moc sprawczą powiedzonek, które słyszałam w domu rodzinnym. Pamiętam niewinny żart mojej babci, która gdy tylko buntowałam się, krzyczałam lub płakałam – mawiała: „Zaraz wyniesiemy na pole stół, postawimy cię na nim i cała wieś będzie patrzeć i śmiać się, jak Asia płacze…”. W takich momentach zalana wstydem, wolałam pod ten stół schować swoją autentyczność niż być wystawioną na pośmiewisko.

Podróż do autentyczności i większej otwartości pokazywała mi kolejne powalone drzewa na mojej drodze – niemal w każdym aspekcie życia. Jestem jednak bardzo szczęśliwa, że na nią weszłam i od lat zataczam na niej kolejne kręgi, wznosząc się po spirali ku wyższym stanom świadomości. Nie wyobrażam sobie życia bez tej pracy, wglądów i budowania samoświadomości, bo dzięki nim jestem coraz szczęśliwsza.

Dziś już nie mam problemu z powiedzeniem świadomego „nie” oraz z głębokim angażowaniem się w pomoc i wspieranie innych wtedy, gdy czuję, że mam siłę dzielić się sobą.

Zapraszam, dołącz do mnie!

Wzmocniona o te odkrycia, osobiste doświadczenia i wiedzę merytoryczną, dziś z wielką radością wspieram kobiety w wejściu na swoją drogę bohaterki. Dlatego też zapraszam Cię na kobiecy warsztat i krąg. Krąg to dziesięć spotkań o podróży bohaterki. Podróży, w której jest każda z nas.

Od lat obserwując siebie i inne kobiety jestem coraz bardziej świadoma procesów, które się nam przydarzają. Wiem, że podejmując podróż bohaterki z otwartą głową, sercem i świadomością, te powalone drzewa, które kiedyś wydawały się przeszkodami nie do pokonania, stają się tylko małymi hopkami do przeskoczenia. Dziewczynka, która bała się być pożarta przez lwa, wyrosła na kobietę otwartego serca, odważnie patrzącą na to, co przed nią staje i spokojnie zastanawiającą się, co jest właściwe do zrobienia.

Uprzejma czy otwarta – zrób ćwiczenie

Jako przedsmak tej pracy, zapraszam Cię do małego ćwiczenia: „uprzejma czy otwarta”. Możesz być w pokoju, w parku czy ogrodzie. Gdzieś, gdzie nikt nie będzie Ci przeszkadzał. Weź dwa kamienie oraz sznurek lub nitkę. Wyznacz kamieniami punkt całkowitej otwartości i punkt całkowitej uprzejmości. Pomiędzy nimi poprowadź linię. Wejdź w każdy z tych punktów po kolei. Obserwuj swoje ciało, emocje, umysł. Potem przejdź się kilka razy po prostej pomiędzy nimi. Doświadcz siebie w tej podróży. Znajdź miejsce na linii, w którym jesteś teraz. Pobądź tam chwilę i sprawdź, jak układa się twoje ciało, jak oddychasz, co czujesz i myślisz. Jakie życiowe sytuacje Ci się przypominają?

Zapisz sobie, jeśli pojawi się coś, co uznasz za ważną informację. Bądź łagodna dla siebie i ciekawa tego, co możesz odkryć w tym ćwiczeniu. Napisz do mnie, jeśli chcesz się podzielić tym, co zaobserwowałaś.

DARmowy warsztat – krąg kobiet Alchemiczna Podróż Bohaterki

„Alchemia podróż bohaterki” to seria dziesięciu DARmowych spotkań na temat wewnętrznej podróży kobiety. Będziemy rozmawiać o każdym z jej etapów, uczyć się rozpoznawać specyficzne dla nich wyzwania oraz poznamy techniki, które mogą nas wesprzeć na tej drodze. Zobaczymy też, że perspektywa kobiet jest inna niż perspektywa mężczyzn – towarzyszy nam bowiem cykliczność, poruszamy się po wewnętrznych kręgach. Wspólna praca warsztatowa oraz moc kręgu będą wspierać nas we własnym rozwoju.

Zapraszam z miłością,

Joanna Szypuła

Udostępnij tę stronę