Podróż bohatera – etap 4 – Strażnik Progu

You are currently viewing Podróż bohatera – etap 4 – Strażnik Progu
Na granicy światów bohater trafia na Strażnika Progu. Podobni strażnicy pilnują wszystkich granic świata bohatera wyznaczając jego sferę, horyzont życiowy. Po drugiej stronie jest ciemność, to co nieznane i niebezpieczne. Strażnik może przybrać postać człowieka lub potwora. By przekroczyć Próg bohater musi sięgnąć po swoją odwagę i pewność własnej decyzji.

Przekraczanie Progu w życiu

Często prowadzimy z Joasią Szypułą warsztaty oparte na motywie Podróży Bohatera. Na jednym z takich warsztatów uczestnicy sprawdzali, jak się czują w miejscu Progu. Ja również weszłam w to ćwiczenie.
Zrobiłam krok w stronę kartki z napisem „PRÓG” i z ogromnym zdziwieniem odkryłam, że moje ciało się rozluźniło. Czułam radość, wzruszenie, podekscytowanie i ciekawość. Poczułam, że dobrze znam to miejsce.

Zaczęłam się zastanawiać – DLACZEGO?

Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce…

…W moim życiu było bardzo dużo lęku. Nie odzywałam się do ludzi, bo się ich bałam. Przerażało mnie nawet dzwonienie po pizzę, czy zapytanie o godzinę na przystanku. W końcu przyszedł dzień, w którym zdecydowałam, że nie chcę tak żyć. Przecież to wszystko wcale nie musi być takie straszne, jak się wydaje… 😉

Stanęłam na Progu. Przekroczyłam go. Bałam się. Robiłam następny krok. I następny. I znowu trafiałam na Próg. Brałam oddech. Czasami się chowałam. Podchodziłam znowu. Przekraczałam… Tych progów było bardzo wiele.
Znam przestrzeń po drugiej stronie Progu. Ścieżki, które znikają, by wyłonić się niespodziewanie po chwili w zupełnie nieoczekiwanym miejscu. Trafiałam na zniszczone kierunkowskazy, które trudno odczytać. Szczyty tonące we mgle, której nie sposób przeniknąć. Pułapki czyhające na nieuważnych podróżnych…
Poznałam sposoby, by odnaleźć się w tej Pustce. Znalazłam kotwice, które pomagają nie zboczyć we mgle z obranego kursu. Teraz uczę ich osoby, które do mnie przychodzą.

Strażnik Progu

Na Progu czeka na nas Strażnik. Może przybrać postać potwora, sfinksa zadającego zagadki, maga, drzwi, których nie sposób otworzyć… Ale może też być tak, że Strażnikiem Progu okazuje się Mistrz – ten sam, który wzywał bohatera na przygodę 😉
W mitach i opowieściach często zdarza się, że siły ciemności depczą już po piętach bohaterowi, wcale nie chcąc pozwolić mu przekroczyć Próg. Dzieje się tak zwłaszcza, jeśli bohater zwlekał z wyruszeniem w drogę…

Strażnik chroni nas przed niebezpieczeństwem. Jest ostatnim bastionem pomiędzy dawnym, znanym światem, a tym co nowe i nieokiełznane. Możemy go nie lubić, gdyż wstrzymuje nas w drodze, ale jego funkcja jest niezmiernie ważna.

Strażnik nie pozwala nam wyruszyć dopóki nie jesteśmy wystarczająco gotowi i uzbrojeni – w pewność, determinację, odpowiednią motywację, odwagę, wiarę w siebie i zaufanie. Inaczej grozi nam niebezpieczeństwo – cofnięcie się zbyt wcześnie z poczuciem porażki, paraliżujący zmysły lęk, zaplątanie się w nieskończone czarne scenariusze umysłu… Wszystko, co moglibyśmy określić jednym słowem – porażka.

Strażnik należy do świata podświadomości, dlatego bardziej niż my widzi niebezpieczeństwa, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć w trakcie podróży.

W terapii obowiązuje pewna zasada – nie można nikogo przepchnąć przez Próg. Można go pokazać, zbadać, ale to każdy z nas sam musi dotrzeć do swojej decyzji – czy i kiedy wyruszyć w dalszą podróż.

Język podświadomości

Moja podświadomość lubi ze mną rozmawiać przez wizje i sny. Mam silne podejrzenia, że Twoja również 😉 Nie jestem tylko pewna czy zauważasz te jej podszepty i czy potrafisz je zrozumieć.
Moment przekroczenia Progu jest  bardzo ważny dla podświadomości. Wkraczamy w jej świat! Gotowi na zmianę, na nowe. Zmieniając siebie, transformujemy naszą podświadomość. Nie ma siły, żeby tego nie zauważyła i nie wołała do Ciebie, co ty właściwie wyprawiasz 😉

Dlatego właśnie podświadomość sygnalizuje nam miejsce Progu – w snach, wizjach, emocjach, ciele i sytuacjach życiowych.

Chcesz przeczytać prawdziwą opowieść o Strażniku? Wskakuj tutaj 🙂

Mity i opowieści

Frodo („Władca Pierścieni”)

 „Powinieneś wyruszyć cichcem i powinieneś wyruszyć wkrótce – rzekł Gandalf. (…) Prawdę mówiąc, teraz, gdy trzeba już było wprowadzić zamiar w czyn, Frodo z wielką niechęcią myślał o podróży.”

Frodo zwlekał trochę zbyt długo, dlatego on również musiał umknąć siłom ciemności – czarnym jeźdźcom – jeszcze zanim zdążył na dobre wyruszyć w drogę. Pojawili się już w chwili, gdy wraz z Samem i Pippinem wyruszyli do Bucklandu. Na szczęście po drodze spotkali Elfów, którzy pomogli im przetrwać noc. Wśród nich znalazł się Gildor, który jak przystało na Elfa (i Strażnika) uparł się, by mówić zagadkami…

Nie wyobrażam sobie, żeby jakiekolwiek informacje mogły mnie bardziej przerazić niż te twoje półsłówka i ostrzeżenia! – krzyknął Frodo. – Oczywiście wiedziałem, że niebezpieczeństwo jest przede mną, lecz nie spodziewałem się go spotkać w swoim własnym kraju. Czy hobbit już nie może spokojnie przejść z Nad Wody nad Rzekę?
Ten kraj nie jest twój własny – rzekł Gildor. – Inne plemię mieszkało tu, nim zjawili się hobbici, inne też będzie tutaj żyło, gdy hobbitów zabraknie. Otacza cię szeroki świat: możesz się w nim zamknąć, lecz nie uda ci się na zawsze od niego odgrodzić.

„Władca Pierścieni. Drużyna Pierścienia” – J.R.R. Tolkien

Słowa Gildora, to piękna metafora świata podświadomości 🙂

Neo („Matrix”)

Pamiętasz, jak Neo uciekał przed agentami? Jak bał się przejść po zewnętrznej ścianie wieżowca i został schwytany? Jak wszczepiono mu „pluskwę”? Domyślasz się już kto był Strażnikiem Progu dla Neo? Tak, to równocześnie jego Mistrz – Morfeusz. Wszedł w rolę Strażnika oferując Neo wybór między czerwoną a niebieską pigułką.

Luke Skywalker („Gwiezdne Wojny”)

Luke zdecydował wyruszyć w podróż, gdy szturmowcy Imperium zabili jego wuja i ciotkę. Udał się z Obi-Wan Kenobi  Mos Eisley – pierwszy przystanek w drodze na Alderaan. Tam najpierw zostali zatrzymani przez straże Imperium.

– Port kosmiczny Mos Eisley – Obi-Wan rozglądnął się wokół. – Najohydniejsza przystań łajdactwa i występku. Uważajmy.
Na skraju miasta zatrzymała ich straż Imeprium. Rozkaz z góry mówił wyraźnie – zatrzymać roboty i tych, którzy je przewożą.
– Jak długo macie te roboty? – jeden ze szturmowców uważnie przyglądał się nowo przybyłym. To właśnie takich robotów szukali!
– Trzy, cztery sezony – żołądek Luka wykonał fikołek.
– Są na sprzedaż – Obi-Wan zerknął na swojego nowego ucznia.
– Pokaż identyfikator – dowodzący strażą szturmowców nie dał się łatwo zbić z tropu.
– Nie trzeba go legitymować – Obi-Wan spojrzał strażnikowi w oczy wykonując przy tym ledwie zauważalny gest dłonią.
– Nie trzeba go legitymować – powtórzył szturmowiec do pozostałych.
– Nie tych robotów szukacie – Obi-Wan ponownie wykonał gest.
– Nie tych robotów szukamy – powtórzył szturmowiec.
– Może wracać do swoich zajęć – Obi-Wan wskazał na Luka.
– Możesz wracać do swoich zajęć – powtórzył szturmowiec do młodego ucznia.
– Ruszaj – powiedział Obi-Wan do Luka.
– Ruszaj – szturmowiec machnął ręką pospieszając ich.
– Nie mogę zrozumieć dlaczego nas nie zatrzymali? Myślałem, że już jesteśmy martwi! – Luke kręcił głową.
– Moc wywiera wielki wpływ na słabe umysły.
Na podstawie filmu „Gwiezdne Wojny. Nowa Nadzieja.”

Film „Gwiezdne Wojny. Nowa Nadzieja.”

Luke i Obi-Wan jeszcze raz musieli umknąć szturmowcom, którzy usiłowali ich zatrzymać w chwili odlotu z Mos Eisley.

Bilbo („Hobbit”)

Pamiętasz, jak trzynastu krasnoludów dosłownie zwalili się Bilbo na głowę w jego własnym domu? Wszystko oczywiście za sprawą Gandalfa 😉 Najedłszy się do syta debatowali do późna w nocy o wyprawie…

– Najpierw chciałbym się czegoś więcej o tej sprawie dowiedzieć – rzekł Bilbo, bardzo zmieszany i trochę drżący w głębi serca, lecz wciąż jeszcze, jak przystało na Potomka Tuków, niezachwiany w postanowieniu, że weźmie udział w przygodzie. – To znaczy o złocie i o smoku, i o wszystkim, skąd się tam to złoto wzięło i czyją jest własnością, itepe, itede.
– To dopiero! – powiedział Thorin. Czyż nie obejrzałeś mapy? Czy nie słyszałeś naszej pieśni? Czyż nie o tym właśnie mówimy od czterech godzin?
– A jednak wolałbym mieć jasne i dokładne informacje – upierał się hobbit; przybrał taką minę jak przy omawianiu poważnych interesów (zwykle robił taką minę, kiedy na przykład ktoś usiłował naciągnąć go na pożyczkę) i bardzo się starał wyglądać na mądrego…

W odpowiedzi Thorin odmalował przed oczami hobbita obraz góry i miasta Dal. Opowiadał o czasach świetności, w których złoto i cudowne klejnoty płynęły przez miasto szerokim strumieniem. W końcu zaczął mówić o smoku… o jego ataku, pożodze, śmierci… Gdy w końcu znalazł się w swoim łóżku „…bardzo zmęczony i nie bardzo szczęśliwy.”

Postanowił sobie mocno, że nie wstanie o świcie i nie będzie się fatygował przyrządzaniem dla gości wymyślnych dań na śniadanie. Żyłka Tuków zmiękła w nim i wcale już nie był pewien, czy się w ogóle wybiera w jakąś podróż nazajutrz. (…)
Bilbo usnął (…) i miał bardzo niemiłe sny. Słońce już stało wysoko, kiedy się następnego ranka obudził. Wyskoczył z łóżka i otuliwszy się szlafrokiem pobiegł do jadalni. Nie było tam żywej duszy. (…) Doprawdy, oddychał z ulgą na myśl, że w końcu poszli sobie bez niego i nie przyszło im do głowy budzić gospodarza (chociażby po to, żeby podziękować!); mimo woli wszakże był jakby odrobinkę zawiedziony. To uczucie zdziwiło go bardzo.
„Nie bądź durniem, Bilbo – rzekł sam do siebie. – Kto słyszał, żeby hobbit w twoim wieku myślał o smokach i w ogóle o tych tam zagranicznych głupstwach!”

„Hobbit, czyli tam i z powrotem” – J.R.R. Tolkien
Udostępnij tę stronę