autorka: JOANNA SZYPUŁA
O poczuciu własnej wartości i co właściwie odbieramy jako krytykę.
Po trzech latach wytężonej nauki sztuki uzdrawiania w małej wiosce na Podkarpaciu Syriusz odnalazł swojego mistrza. Ów lekarz medycyny naturalnej praktykował od ponad trzydziestu lat. Ludzie w okolicy znali go i szanowali. Przyjeżdżali do niego również pacjenci z dalekich stron. Syriusz nieraz słyszał w gabinecie: „Panie doktorze – proszę przyjąć tę kurę w dowód wdzięczności – lekarze nie dawali mi już szans, a teraz jestem zupełnie zdrowy!”, albo: „Schudłam dzięki Pana zabiegom ponad 5 kilo i ani chwili nie czułam się głodna”.
Doktor uważnie przyjrzał się Syriuszowi, gdy ten poprosił o przyjęcie na praktykę. Znał go już od wielu lat i ucieszył się, że będzie miał nowego zdolnego ucznia.
Początki były dość proste. Uczeń notował objawy pacjentów i wykonywane zabiegi. Uczył się przez obserwację i asystowanie. Zorientował się, że doktor opracował spójny system zabiegów akupunktury, które były najskuteczniejsze.
Po pewnym czasie, gdy pacjenci opowiadali swoje historie, Syriusz zaczął przewidywać jakie zabiegi może zaproponować doktor. Najczęściej jego sugestie okazywały się trafne. Doktor pozwalał mu wykonywać część nakłuć. Asystent nabierał coraz większej pewności siebie i chciał jak najszybciej otworzyć własną praktykę.
Pewnego dnia zdecydował, że zacznie wypowiadać na głos rodzaj zabiegu, który uważa za najodpowiedniejszy dla pacjenta. To był akt odwagi, bo do tej pory milczał i tylko skrzętnie notował własne obserwacje. Pukanie do drzwi, skrzypnięcie i do gabinetu wszedł mężczyzna średniego wzrostu. Zaczął opowiadać o swoich dolegliwościach.
– Doktorze, w tym przypadku sugerować można zabieg brzuszny. Czy taki będzie Pan wykonywał?
– Hm, to całkiem trafna sugestia, dobry zabieg i z pewnością by pomógł. Jednak biorąc pod uwagę jeszcze jedną ważną kwestię, zrobimy rozszerzoną serię „sportowiec” – spokojnym tonem odparł doktor.
Syriusza zalała fala zakłopotania. Natychmiast grzmotnęło w jego głowie: „Trzeba było się nie odzywać! Ty się do tego nie nadajesz! Nigdy się tego nie nauczysz!”
Gdy doktor poprosił go o pomoc przy zabiegu, z ledwością mógł się skoncentrować. To był ostatni pacjent przed przerwą. Postanowił wyjść na spacer, żeby ochłonąć. Wyciągnął telefon z kieszeni i wybrał numer „Słoneczko”.
– Syriusz! Cudownie, że dzwonisz, jestem Twoją przerwą w pracy! Co u Ciebie? – usłyszał w słuchawce ciepły kobiecy głos.
– Nie najlepiej mi dzisiaj poszło, myślę o przerwaniu praktyk – westchnął.
– Co się stało? Przecież tyle się uczysz przy doktorze. On cię bardzo szanuje i ceni! – wyczuł w jej głosie zdziwienie.
– Szanuje i ceni? A to, że nigdy się nie nauczę, że się do tego nie nadaję! To kto mówił?
– Syriusz, to niemożliwe, żeby doktor tak cię oceniał. Co się naprawdę wydarzyło? – głos kobiety spoważniał.
Nagle go olśniło. Przecież doktor z szacunkiem tylko skorygował jego sposób leczenia. Co więcej, poprosił go o przeprowadzenie zabiegu. To znaczy, że musiał mieć do niego zaufanie.
Przypomniał sobie, że kiedyś ktoś bardzo mu bliski mocno go krytykował, ale nie miało to żadnego związku z sytuacją z gabinetu. Postanowił wrócić i dowiedzieć się więcej o różnicach w ich diagnozach. Tylko w ten sposób, wypowiadając swoje zdanie, czasami myląc się i zadając pytania ma szansę zostać bardzo dobrym akupunkturzystą.