Jak połączyć pracę z pasją – ograniczające przekonania, które to utrudniają

You are currently viewing Jak połączyć pracę z pasją – ograniczające przekonania, które to utrudniają

Jak połączyć pracę z pasją, gdy wokół czają się ograniczające przekonania i lęki?

Wiecie, jak wygląda mój wymarzony dzień w pracy? Mniej więcej tak, jak dziś. Wstałam o 8:30, krótka poranna toaleta, woda z cytryną i moja codzienna praktyka medytacji. Potem zrobiłam sobie ulubione śniadanie: jajka sadzone ze smażonymi pomidorami. Po 10 zadzwoniłam do mojej przyjaciółki Aliny. Porozmawiałyśmy o sobie, naszym zdrowiu, samopoczuciu i o tym, co tam u nas słychać. Jednocześnie ustaliłyśmy działania w naszej firmie do końca roku. O 11 zrobiłam sobie przerwę na kawę inkę i poszłam na taras poczuć wiatr, który dodaje mi energii. Od 12 do 14 pisałam newsletter i inne teksty do Hero Steps. Potem dwie godziny przerwy na obiad, popołudniowe lektury, spacer, a wieczorem jeszcze dwie sesje z klientami. Wszystko w zgodzie z moim wewnętrznym rytmem, z możliwością zadbania o potrzeby mojego ciała, doświadczenia świata i przyrody, bez odcięcia w jakimś szklanym biurowcu…
Co czujecie, gdy czytacie te słowa? Jak czujecie się w swojej pracy na co dzień? U mnie nie zawsze było dobrze.

Co mnie trzymało przed zmianą? Racjonalizacja, czyli mechanizm obronny 

Zmiana jest jedyną stałą w naszym życiu. Wszystko w nas i wokół nas drga i porusza się po spirali życia. Jednak my kurczowo trzymamy się starych struktur, zapominając o tym, że naturalnym stanem jest ruch. W racjonalny sposób tłumaczymy swoje działania i postawy, których prawdziwe źródło tkwi w uczuciach i motywach, do których nie chcemy się przyznać.
20 lat w biznesie, część na wysokich stanowiskach. Najpierw uczucie wiatru we włosach, sukcesu, wpisywania się w „społeczne oczekiwania”, potem wyczerpanie, zagubienie, osowiałość, brak poczucia szczęścia. Co mnie trzymało w starych strukturach? Poczucie wdzięczności za to, co miałam, a także kilka ograniczających przekonań, postawa życiowa, nieuświadomione emocje, lęki i pewnie jeszcze wiele innych wewnętrznych pułapek. Mimo to sygnały płynące z podświadomości, ciała, a także wydarzenia w moim życiu zawodowym pokazywały mi, że mój czas w starej pracy się wyczerpał. Ale ja trwałam.
Tłumaczyłam to sobie na różne sposoby. Myślałam, że jestem odpowiedzialna i dlatego nie zamierzam zrywać kontraktu przed terminem. Albo że moja rodzina nie poradzi sobie bez mojego wynagrodzenia. Zawsze miałam pod ręką kilka takich argumentów, żeby utwierdzić się w przekonaniu, że to jeszcze nie teraz, że jeszcze za wcześnie. Jednak prawdziwa przyczyna trwania w starym tkwiła w moim życiu wewnętrznym. Mogłam dalej stosować mechanizmy obronne albo zatrzymać się i zobaczyć, co tak naprawdę mnie powstrzymuje.

Ciało i sytuacje w pracy pokazały, że już czas na zmianę

Żeby zrozumieć siebie, zaczęłam zadawać sobie pytania, co w tamtej pracy jest dla mnie wartościowe, a co mnie drażni i osłabia. Zauważyłam, że czuję się już wypalona, nie mam przed sobą ambitnych zadań, nie poznaję nowych ludzi, nie rozwijam się. Doceniałam to, że mam dobre wynagrodzenie i stabilizację finansową, ale jednocześnie zrozumiałam, że jeżeli nie otworzę się na zobaczenie prawdy o sobie i na samopoznanie, to zmiana może przyjdzie, ale będzie pozorna albo wymuszona. A tego nie chciałam. Miałam dosyć sztywnych celów i skupiania się na „czynnikach sukcesu”. Chciałam więcej lekkości i przepływu.
Zaczęłam przyglądać się sobie z zainteresowaniem. Najpierw rozszyfrowałam sygnały płynące z ciała (wcześniej długo ignorowane). To była rwa kulszowa, skręcenie w kolanie, wymioty, rozmaite bóle. Zaczęłam rozumieć, że to nagromadzone emocje, lęki i blokady dają o sobie znać coraz wyraźniej. Rozpoczęłam pracę z ciałem, w moim życiu pojawiały się ćwiczenia, masaże, taniec. W podzięce ciało zaczęło uwalniać emocje. Znaczenie niektórych mogłam łatwo skojarzyć z konkretnymi sytuacjami z życia. Innych nie rozumiałam. Mimo to cieszyłam się, że się uwalniają. Stawałam się coraz bardziej rozluźniona i świadoma swojego ciała.
W pracy zaczęły się powtarzać nieprzyjemne sytuacje. Dotyczyły głównie relacji. Ktoś miał do kogoś pretensje, ktoś oczekiwał czegoś, co z mojego punktu widzenia kompletnie nie miało sensu i nie przyczyniało się do rozwoju firmy. Coraz mocniej okazywało się, że moja wizja zarządzania rozjeżdża się z wizją moich kolegów. Do tego doszła nuda. Uczucie utknięcia. Bezdech. Bezruch. Osowiałość.

Nie unikniesz rozwoju osobistego, gdy chcesz prawdziwej zmiany

Kiedy tylko chciałam zrobić pierwszy krok poza strefę komfortu, pojawiły się moje pieczołowicie skrywane demony. Z jednej strony ja – kobieta po czterdziestce, niepewna tego, co chcę dalej w życiu robić, a z drugiej strony artyleria. Byłam jak w okopach pod ostrzałem, mój umysł generował kolejne bolesne przekonania:

  • Jestem za stara
  • Gdy zacznę robić to, co kocham i odsłonię się w swojej prawdzie, inni będą się ze mnie śmiali
  • Nie zarobię wystarczająco, żeby się utrzymać

Stanęłam na rozdrożu, ale czułam, że to się już dzieje, że zmiana jest nieunikniona.
 

Po emocjach poznałam, że to zmiana w dobrym kierunku

Kiedy w kwietniu 2015 roku podpisywałam porozumienie o rozwiązaniu umowy o pracę, w moim życiu wyszło słońce i na chwilę mnie oślepiło. Przez ciało przelało się wiele emocji. Jednak najbardziej przebijała się radość. Zauważył ją nawet mój szef, gdy rozmawiałam z nim o końcu naszej współpracy. Pamiętam jego komentarz: „You will be better off without us” (tłum. “Będzie Ci lepiej bez nas”). I miał rację.
Pamiętam, gdy po rozmowie z nim i po wyjściu z pracy po raz ostatni, zamknęłam drzwi służbowego samochodu i pomyślałam: „Dzisiaj wracam do domu komunikacją publiczną!”. Wzięłam torebkę i poszłam na przystanek. Najpierw tramwaj, potem pociąg, a potem jeszcze spacer. Co to była za zmiana! Gdy szłam drogą z Laskowic do Brzezinek, czując wiatr na twarzy, patrząc na te bezkresne pola i lasy, pomyślałam: „Tak dawno nie chodziłam pieszo. To mi służy.” Ale jeszcze nie wiedziałam, co będzie dalej.
Nie wiedziałam, czy mam tworzyć biznesplan i rozpoczynać działalność czy może poszukać pracy „w biznesie”. A może najpierw iść na terapię… Na szczęście, moja ścieżka okazała się prostsza. Chciałam pomagać ludziom przechodzić podobne zmiany, mogłam więc zacząć uczyć się na sobie. Potem w kolejnych szkołach terapeutycznych i coachingowych pracowałam właśnie z tymi ograniczającymi mnie myślami. Miałam 3 główne ograniczające przekonania:

1. Moja nowa praca musi być wyjątkowa

Jednym z nich było to, że moja nowa praca musi być wyjątkowa. Poczułam, że jeżeli tak się stanie, to poprawi mi humor i da siłę, by poradzić sobie z resztą wyzwań. Dzięki temu będę się czuła dobrze, będę doceniona. Byłam gotowa na zmianę, jeśli jej efektem będzie wielkie WOW. Nie chciałam zwykłej praktyki terapeutycznej, chciałam czegoś spektakularnego. Dobre samopoczucie miał mi zapewnić podziw byłych kolegów z pracy, innych terapeutów, moich autorytetów, klientów, a wreszcie mojego taty, mamy, najbliższych.
Szczęśliwie, szybko zorientowałam się, że to kolejna pułapka, uzależnianie się od innych. Zadałam sobie więc pytanie: jak czuję się teraz, bez efektu WOW. Prawda okazała się wyzwaniem. Czułam napięcie, niepewność i lęk. To była moja wewnętrzna rzeczywistość. Zaraz pojawiły się kolejne pytania: co się stanie, gdy ta nowa praca jednak nie będzie taka wyjątkowa? Jak ci wszyscy „oni” mnie wtedy ocenią?

2. Jestem za stara, za słaba, za brzydka, za… wstaw sobie tutaj to, co przychodzi ci do głowy

To nie było wszystko. Chciałam być terapeutką, pracować z ludźmi, ale nie miałam kompetencji. Potrzebowałam nauczyć się czegoś nowego. Wierzyłam, że jestem za stara na nowe, za stara na zmianę. Nie wiem skąd się wzięło to przekonanie… Zaczęłam dopytywać samą siebie, o co w tym wszystkim chodzi? Przejrzałam moje wszystkie certyfikaty i dyplomy ukończonych uczelni. Wniosek był zaskakujący: przez całe życie uczę się czegoś nowego, i to z dużym powodzeniem. Umiem wdrażać tą wiedzę w życie. Przekonanie, że jestem za stara na naukę, rozbiło się o fakty – jak fale o skalisty brzeg.
Zaczęłam też zastanawiać się nad tym, jak wiek i doświadczenie życiowe wpływają na kompetencje terapeuty. I tu też doszłam do bardzo wspierających wniosków: przecież doświadczenie połączone z samoświadomością to wartość, której nie da się wyczytać z żadnych podręczników do psychologii!
Doznałam olśnienia. Miałam w sobie mnóstwo fałszywych, ograniczających przekonań, a ponadto oddawałam odpowiedzialność za moje samopoczucie innym ludziom. Od ich oceny zależało, czy czułam się komfortowo i „błyszczałam”, czy byłam napięta i „nic nie warta”. Zrozumiałam, że potrzebuję odwrócić perspektywę. Przyjąć odpowiedzialność za własne poczucie wartości i natychmiast zacząć je kształtować.

3. Będą się ze mnie śmiać, gdy zacznę robić to, co kocham i odsłonię siebie prawdziwą

Ale i to nie było wszystko 😉 Chciałam prowadzić spotkania rozwojowe z końmi. Chociaż na świecie jest to uznana metoda rozwoju osobistego, mój krytyk podsuwał mi wizję śmieszności. „Jak sądzisz, co pomyślą o Tobie ci wszyscy prawdziwi jeźdźcy, gdy zobaczą cię stojącą z koniem i tymi zabawkami? To im się wyda śmieszne. Będą się z Ciebie śmiali”.
Zaczęły mi się przypominać wcześniejsze doświadczenia, gdy bałam się ośmieszenia. Aby sobie z nimi radzić, zakładałam maskiudawałam kogoś, kim nie byłam. W ten sposób chciałam ukryć siebie prawdziwą i swoje prawdziwe emocje.
Przypomniałam sobie, co słyszałam, gdy płakałam jako mała dziewczynka. „Zaraz weźmiemy stół, przyniesiemy go tu na pole, postawimy Cię na nim i cała wieś zobaczy, jak beczysz”. Kiedyś usłyszane, teraz pojawiało się jako moja uwewnętrzniona „prawda”, gdy chciałam w nowy sposób wyrazić swoją autentyczność. Pomyślałam „dość”. Poczułam siłę, żeby się z tym wszystkim rozprawić. Żeby pójść dalej, musiałam to zdanie zostawić za sobą. Dotarło do mnie, że jeżeli tego nie zrobię, będzie mnie ciągle sabotować. Oczyszczenie podświadomości z tego przekonania zajęło mi kilka sesji terapeutycznych.

Jak podniosłam poczucie własnej wartości? Proste wyzwanie na 30 dni.

Za przełomowy uważam moment wzięcia odpowiedzialności za własne samopoczucie. Jedno z ćwiczeń, które robiłam regularnie jest bardzo proste. Najważniejsze to utrzymać uwagę i wytrwać do końca. Oto ono:
Codziennie przez kolejne 30 dni rano pomyśl o jednej Twojej umiejętności, pozytywnej cesze, kompetencji. Zapisz ją. Przez cały dzień koncentruj się na niej. Bądź uważna. Zobacz, co ci przychodzi do głowy, jakie fantazje ci towarzyszą. Jeśli pojawiają się jakieś umniejszające myśli, zapisuj je – będą do pracy później. Wieczorem przed snem przypomnij sobie o tej umiejętności. Pomyśl, co dobrego dzięki niej możesz zrobić dla siebie, dla innych lub dla świata. Poczuj wdzięczność.
Kontynuuj przez kolejnych trzydzieści dni. Zakończ ćwiczenie, gdy w notesie będziesz miała 30 pozytywnych cech. Przeczytaj je wszystkie. Podziękuj sobie za wytrwałość i poczuj, czy twoje poczucie wartości się zmieniło. Napisz do mnie, co się wydarzyło J

Co zyskałam łącząc pracę z pasją?

Cały ten proces to jedno z bardziej fascynujących doświadczeń życiowych. Powiedziałam TAK swojemu wewnętrznemu wołaniu, odważyłam się na prawdziwą konfrontację ze sobą, znalazłam dla siebie pomoc i wsparcie, weszłam na ścieżkę rozwoju, dzięki czemu zrealizowałam swoje marzenia.
Dziś mój wymarzony dzień pracy to moja rzeczywistość. Ona się cały czas jeszcze tworzy, szlifuje, ale jest zgodna z moim powołaniem. To wyzwala nieopisane pokłady energii, spokoju i ochoty do działania.
Mieszkam na wsi wśród lasów i pól, w środowisku, które mi sprzyja. Wspieram ludzi w rozwoju osobistym, jednocześnie mam dużo czasu dla siebie i pracę zgodną z moim wewnętrznym rytmem. Daję sobie czas na regenerację w ciszy, po czym prowadzę warsztaty rozwojowe i sesje z klientami. Tworzę relacje oparte na szacunku i miłości. Poznaję ciekawych ludzi, od których mogę się uczyć. Dzięki temu jestem lepszą mamą, partnerką, liderką. To, co robię, jest dla mnie prawdziwe, ma dla mnie sens. Dzięki temu czuję spełnienie, spójność, jestem sobą.

Co mogę dla Ciebie zrobić?

Jeżeli ty też masz ograniczające przekonania, które powstrzymują cię przed sięgnięciem po twoją pracę marzeń, zapraszam cię do transformacji. Nie powiem ci, że to będzie proste i zajmie tylko chwilę, ale powiem ci, że warto. Po drugiej stronie jest lekkość i odwaga w sięganiu po to, co prawdziwie Twoje. Chcesz spróbować?

P.S.
A może jesteś gotowa/gotowy na pracę własną w tym obszarze? Chcesz pozbyć się swoich ograniczających przekonań? Zobacz termin najbliższego warsztatu Zmiana w życiu zawodowym

Udostępnij tę stronę